Terapia integracji sensorycznej Szczecin

„Środowisko musi zapewniać bodźce, które przekształcają zainteresowanie w aktywność oraz zapraszają dziecko do tworzenia własnych doznań.”

M. Montessori

statek

Integracja sensoryczna to proces, w wyniku którego mózg przetwarza i analizuje docierające do niego bodźce. Do prawidłowego przebiegu tego procesu konieczne jest połączenie wszystkich zmysłów i ich właściwa integracja. Niekiedy zdarza się, że dziecko ma trudności w przetwarzaniu danych bodźców i nie potrafi na nie odpowiednio zareagować. W takiej sytuacji zachęcamy do skorzystania z terapii integracji sensorycznej, którą prowadzimy w Szczecinie.

Dla kogo kierowana jest terapia integracji sensorycznej?

Terapia integracji sensorycznej jest kierowana przede wszystkim do dzieci, które mają trudności w uczeniu się, sprawiają problemy wychowawcze lub cierpią na zaburzenia, takie jak autyzm, czy ADHD. Terapia może okazać się też pomocna, jako forma profilaktyki ewentualnych trudności w rozwoju oraz stymulacja dzieci rozwijających się prawidłowo.

Na czym polega terapia integracji sensorycznej?

Terapia integracji sensorycznej poprzedzona jest szczegółową diagnozą opierającą się na wywiadzie i specjalnych testach. Ważna jest też obserwacja dziecka, podczas której specjalista może szybko dostrzec pewne zaburzenia. Na podstawie diagnozy terapeuta może dokładnie określić daną dysfunkcję i opracować indywidualny plan terapii. Podczas zajęć terapeutycznych specjalista łączy ćwiczenia integracji sensorycznej z elementami terapii pedagogicznej, zadaniami słuchowymi, ale też elementami z zakresu sprawności językowej i czytania. Dzięki kompleksowym zadaniom dziecko ma możliwość usprawnienia pracy układu nerwowego i systemów sensorycznych.

Mianem integracji sensorycznej określamy proces, w ramach którego informacje płynące do naszego mózgu z ciała i środowiska zewnętrznego są przetwarzane i organizowane w sposób umożliwiający wystąpienie odpowiedniej reakcji adaptacyjnej.

icon

Za właściwy proces integracji sensorycznej odpowiedzialne są wszystkie zmysły: wzroku, słuchu, dotyku, czucia, równowagi, smaku i węchu… ich prawidłowe funkcjonowanie i właściwa integracja. Istotny dla tego procesu jest adekwatny poziom aktywności własnej dziecka, przejawiający się w mowie, zdolności do skoordynowanego poruszania się, we właściwej stabilizacji posturalnej, uważności wzrokowej i słuchowej, umiejętności manipulowania przedmiotami i wielu innych. Współczesne środowisko, postęp technologii i tempo życia, znacznie hamują naturalny pęd rozwojowy naszych dzieci, które często cierpią na chorobę naszych czasów: zespół deficytu natury. Najważniejsze w ich rozwoju są bowiem doświadczenia: ilość oraz różnorodność doświadczanych bodźców. Mózg i cały układ nerwowy nieustannie się zmienia pod ich wpływem… mówimy wówczas o plastyczności neuronalnej mózgu za sprawą środowiska.

Tymczasem sprzęty elektroniczne, interaktywne zabawki, rozwój motoryzacji, mnogość zajęć dodatkowych, podczas których dzieci wykonują jednorodne, wyczerpujące i nastawione na cel czynności, w znacznym stopniu ograniczają ilość oraz różnorodność bodźców i doświadczeń.

Nie od dziś wiadomo, że wbrew pozorom nadopiekuńczość rodziców nie ułatwia dzieciom marszu ku dorosłości… Już Konfucjusz przekonywał: „Powiedz mi, a zapomnę. Pokaż mi, a zapamiętam. Pozwól zrobić, a zrozumiem.” Pozwólmy zatem dzieciom zamienić tablet na patyk!

Jeśli te procesy przebiegają bez zakłóceń, to dziecko rozwija się prawidłowo. Gorzej jednak, jeśli tak się nie dzieje … Dziecko nie potrafi w prawidłowy sposób przetworzyć docierających do niego wybranych bodźców zmysłowych i odpowiednio na nie zareagować… pojawiają się zaburzenia integracji sensorycznej. Ma problemy z codziennym funkcjonowaniem, nabywaniem nowych wiadomości i umiejętności - również szkolnych - oraz z właściwym zachowaniem. Wydaje się być niegrzeczne i nieprzystosowane. W istocie po prostu źle czuje się we własnym ciele, a jego szeroko pojęta sprawność jest mocno ograniczona.

Wyobraź sobie, że otrzymujesz zadanie nawleczenia igły nosząc okulary 3D, podniesienia szpilki ręką w rękawicy kuchennej, pokonania labiryntu tuż po zejściu z karuzeli lub wyrecytowania Inwokacji przy ogłuszającym huku salw armatnich. Twoje dziecko mając zaburzenia integracji sensorycznej, czuje się równie niekomfortowo podczas wykonywania codziennych, rutynowych czynności, łatwych dla jego rówieśników.

Ponad 70% wszystkich informacji ze świata zewnętrznego pozyskiwanych jest przez człowieka za pomocą narządu wzroku. Jednak wiodącymi zmysłami odpowiedzialnymi za jakość funkcjonowania dziecka na co dzień są: system przedsionkowy (ruch i równowaga), proprioceptywny (czucie głębokie własnego ciała i jego pozycji) oraz dotykowy (czucie powierzchniowe). Ich prawidłowe funkcjonowanie już w okresie prenatalnym wpływa na pracę pozostałych układów.

Za kontrolę zmysłów, odbieranie i analizę wysyłanych przez nie informacji odpowiada mózg – głównie móżdżek i wzgórze. Brzmi skomplikowanie? i jest takie… Mózg składa się z około 100 miliardów neuronów, a kolejny miliard wchodzi w skład rdzenia kręgowego. Liczbę połączeń synaptycznych między neuronami szacuje się na 100 bilionów. Nasze potężne mozgi nieustannie przetwarzają doświadczenia zmysłowe i analizują je w formie myśli. „Czego nie ma najpierw w zmysłach, tego nie ma później w umyśle.”

Nie potrafimy pogodzić wyzwań współczesnego świata i jego nowoczesnych technologii, z nienadążającymi za nimi potrzebami ludzkiego organizmu. Współczesność otworzyła, ale i ograniczyła przed naszymi dziećmi wiele możliwości. Łatwo o potknięcia, podczas pokonywania przez dziecko kolejnych progów rozwojowych…

Terapia SI, obecna w Polsce od lat dziewięćdziesiątych, podaje dzieciom z zaburzeniami sensomotorycznymi pomocną dłoń, dzięki czemu ich codzienne funkcjonowanie może stać się łatwiejsze, a późniejsze życie uporządkowane.

Szacuje się, że w Polsce ponad 15% dzieci ma zaburzenia integracji sensorycznej. (źródło: Polskie Stowarzyszenie Terapeutów Integracji Sensorycznej)

Integracja sensoryczna w Szczecinie

Kiedy dziecko nie potrafi w prawidłowy sposób przetworzyć docierających do niego wybranych bodźców zmysłowych i odpowiednio na nie zareagować, pojawiają się zaburzenia integracji sensorycznej. Nie sposób je przeoczyć… Dziecko ma problemy z codziennym funkcjonowaniem, nabywaniem nowych wiadomości i umiejętności - również szkolnych - oraz z właściwym zachowaniem. Wydaje się być niegrzeczne i nieprzystosowane. W istocie po prostu źle czuje się we własnym ciele, a jego szeroko pojęta sprawność, w tym intelektualna, jest mocno ograniczona.

Z ZABURZEŃ INTEGRACJI SENSORYCZNEJ SIĘ NIE WYRASTA,
ONE ROSNĄ Z DZIECKIEM…
zara
  • Mam na imię Zara.

    Tata mówi, że zawsze będę jego księżniczką, choć mama już mnie nie ubiera w tiulowe spódnice. Tak łatwo je porwać podczas wspinaczki na drzewa.

    Uwielbiam z nich zeskakiwać, huśtać się do nieba, biegać bez tchu i kręcić się na karuzeli. Zamiast na balet, wolę chodzić na trampoliny. Szkoda mi czasu na sen…

    Lubię nowe zabawy i nieznane miejsca. Tak bardzo mnie kuszą, że czasami gubię się rodzicom. Kiedyś w teatrze wbiegłam na scenę podczas spektaklu. Mama mówiła, że najadła się wstydu… choć nie widziałam, żeby wtedy coś jadła…

  • Jestem Gucio.

    Mama mówi na mnie „Mój mały odludek”. Kiedy inne dzieci biegają, skaczą i huśtają się, ja wolę siedzieć i patrzeć. Lubię sam się bawić, układam klocki albo oglądam bajki. Pewnie dlatego nikt mnie nie wybiera do drużyny piłkarskiej. Bo nie jestem dobry w łapaniu i kopaniu piłki, szybko się męczę. Nie chcę jeździć autem, a nawet rowerem.

    Nie lubię jak tata podnosi mnie na barana, albo baraszkuje ze mną. Wolę krótkie spacerki trzymając mamę za rękę. Zwłaszcza kiedy idę po murku lub po schodach.

gucio
jaromir
  • Mam na imię Jaromir i jestem fajnym chłopakiem….

    Tak mówi tata. A mama powtarza, że mógłbym się bardziej postarać. A ja się przecież staram tak bardzo, że sam się dziwię, że taka ze mnie gapa. Często się potykam i przewracam. Choćby o własne sznurówki, bo nie umiem zawiązać butów i zapiąć nowej kurtki.

    Zawsze coś upuszczę, o czymś zapomnę, pomylę kierunki. Nie lubię szkoły, jej hałasu i ruchu. Często się spóźniam, zamyślam na lekcji i nie słucham nauczyciela.

    Piszę tak brzydko, że sam nie potrafię odczytać tego co napisałem. A pani nigdy nie wiesza moich prac plastycznych na gazetce. Ostatnio dużo płaczę, bo nie wiem, czy tata ma rację…

  • Mam na imię Polyanna, a babcia nazywa mnie swoim małym prosiaczkiem.

    Bo często mam brudną buzię, rączki i ubranie. Kiedy byłam mała, rozlewałam, rozsypywałam i rozsmarowywałam wszystko rękoma. Robię tak do dziś, jeśli mama nie patrzy. Wszystkiego muszę dotknąć, powąchać, a nawet spróbować.

    Lubię jeździć do babci na wieś. Tyle tam nowych zapachów i głosów zwierząt. Mogę się bawić w piasku i w błocie, na trawie i w rzece…. Biegać boso i bez ubrania.

    Jest super, nie tak jak w szkole. Tu nie wolno mi niczego trzymać w ręku podczas lekcji. Męczy mnie to i nie myślę wtedy o zadaniach.

polyanna
barnaba
  • Mam na imię Barnaba.

    Mama mówi, że byłem najgrzeczniejszym niemowlakiem jakiego zna. Nie bawiłem się jedzeniem, bo lubiłem mieć czyste rączki, a posadzony na kocyku na plaży nie schodziłem z niego na piasek.

    Niczego nie wkładałem do buzi. Tylko kąpać się nie lubiłem… do dziś nie lubię mycia głowy i obcinania paznokci. Uciekam przed ciotkami, które chcą mi dać całusa lub przytulić. Wolę mocne uściski taty.

    Nie lubię nosić drapiących ubrań, czapek, golfów i rękawiczek. i tak nie wiem, która to prawa, a która lewa…. Zresztą ciągle je gubię. Pewnie dlatego, że taki ze mnie bałaganiarz.

  • Cześć, jestem Dexter, uwielbiam treningi judo i jestem w tym naprawdę dobry.

    Tak mówi trener. To pewnie dlatego, że od zawsze lubiłem zabawy w siłowanie, przepychanie, zeskakiwanie na twarde powierzchnie. Kiedy nie mogłem tego robić, bardzo się denerwowałem, biegałem, turlałem się i krzyczałem, mocno przytulałem młodszą siostrę, a nawet gryzłem własne place i biłem się z kolegami.

    Trener wytłumaczył mi, że tak nie zachowuje się prawdziwy sportowiec. A ja chcę nim zostać. Kiedy podrosnę, będę podnosił ciężary. Już teraz pomagam mamie nosić zakupy. Wiem też, że muszę się pilnie uczyć. Po takich zajęciach jestem spokojniejszy i łatwiej mi się skupić na lekcjach.

dexter
statek
Ta strona wykorzystuje pliki cookies. OK